Według nas, kto nie był w głębi kraju nie może powiedzieć że w 100% był w Gambii... Dlaczego? W porównaniu do zatłoczonych, pełnych korków, nowoczesnych hoteli i modnych restauracji resortów atlantyckich, wschód kraju jest innym światem. Gdyby nie wszechobecne telefony (i maszty) komórkowe można by powiedzieć, że w wielu tamtejszych wioskach czas zatrzymał się jakieś 50 lat temu. Nie ma w nich prądu, ludzie zajmują się rolnictwem, upływ dni wyznacza im słońce, a miesięcy – księżyc.
Na wschodzie inna jest też przyroda. Jest bardziej dziko, tereny są mniej zaludnione a liczące po kilkadziesiąt sztuk stada pawianów przebiegających przez pustą drogę nikogo nie dziwią. Największą różnicą w porównaniu do wybrzeża, jest jednak fakt, że woda w rzece Gambii jest słodka. To diametralnie zmienia wygląd rzeki i jej okolic. Nikną namorzyny (rosnące w słonej wodzie), a zastępują je gęste zarośla przypominające dżunglę. Fauna też jest zupełnie inna. Słodkowodne ryby i żółwie, krokodyle, czy wielkie hipopotami to stali bywalcy górnego biegu rzeki. Oprócz tego, na kilku wyspach rozsianych po Parku Narodowym Rzeki Gambia można zauważyć ciekawskie szympansy.
Miłośnicy historii z pewnością zainteresują się tajemniczymi kamiennymi kręgami (wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO) w miejscowości Wassau, a także pozostałościami kolonialnych budynków w dawnym centrum handlu niewolnikami – Janjanbureh.
Dla chcących zobaczyć autentyczną, nieskażoną masową turystyką gambijską wieś, polecamy Kesser Kundę. Tam wychowała się współtwórczyni niniejszej strony. Oprócz tradycyjnych chat pokrytych strzechą i ludzi pochłoniętych rolniczym życiem można zobaczyć tam mauzoleum wielkiego XIX – wiecznego króla plemienia Fulan – Musy Moloha Baldeha.